Zaplanowane na 2023 rok w Krakowie Igrzyska Europejskie (młoda impreza sportowa organizowana w cyklu czteroletnim od 2015 roku) mogą być szansą nie tylko dla miasta królów, ale także dla Tarnowa. Konieczna jest jednak determinacja lokalnych władz i umiejętności negocjacyjne.
Z prasowych doniesień wynika, że Kraków na tle Mińska, w którym odbywa się aktualnie druga edycja sportowej imprezy obejmującej nie tylko olimpijskie dyscypliny, pod względem niezbędnej infrastruktury prezentuje się nader skromnie. Problemy stolicy Małopolski paradoksalnie mogą być szansą m.in. dla Tarnowa. Trudno przypuszczać, by Krakowa w tak krótkim czasie zafundował sobie kolejną halę sportowe i stadiony. Dla świetnie skomunikowanego z królewskim Krakowem miasta to doskonała okazja, by włączyć się w organizację gigantycznej, międzynarodowej imprezy i dodatkowo na niej skorzystać.
Ważne wsparcie dla Krakowa
Pomijając architektoniczne niedoskonałości hala w Mościach już wkrótce będzie gotowa i zakładając , że jej wyposażenie będzie robić lepsze wrażenie niż niezbyt imponujący projekt bryły, mogłaby być z powodzeniem wykorzystana na organizację zawodów w kilku dyscyplinach. Miasto mogłoby też zaoferować stadion piłkarski Unii Tarnów, rzecz jasna, po gruntowanej modernizacji lub przebudowie. Do wykorzystania jest też stadion lekkoatletyczny w sąsiedztwie budowanej hali sportowej, pod warunkiem jego gruntowanej przebudowy lub wręcz realizacji inwestycji od podstaw. Tego rodzaju wsparcie dla Krakowa mogłoby być decydujące dla możliwości sprawnego zorganizowania potężnego wydarzenia sportowego.
Konieczna państwowa kasa
Podstawowy warunek realizacji takiej idei to dofinansowania z budżetu państwa do realizacji inwestycji. Tarnów samodzielnie (i przy obecnym, opłakanym stanie finansów) nie jest w stanie zrealizować tych inwestycji, ale z pewnością ich potrzebuje. Nie dość, że służyłyby mieszkańcom poprawiając znacznie ich komfort życia, to jeszcze mogłyby się stać ważnym czynnikiem rozwojowym. Nowoczesna baza sportowa to zawsze atrakcyjna oferta dla klubów i organizatorów imprez, a w ślad za nimi idą zwykle pieniądze, które zostają w mieście.
Czy ktoś potrafi to zrobić?
Pytanie tylko, czy rządzący miastem są w stanie wyjść poza ciasne myślenie, ogniskujące miejskie cele wokół banalnych, rutynowych działań takich jak remonty dróg, budowa chodników, placów zabaw, czy boisk treningowych? A jeśli tak, to jaka jest ich siła negocjacyjna i czy potrafią do perspektywicznej idei przekonać decydentów w Warszawie? Czas po temu najwyższy, bo kolejna taka okazja może się już nie powtórzyć, a w razie zmarnowania szansy przyjdzie nam już tylko pełnić rolę świadków postępującej degrengolady miasta.