RZEMIOSŁO. Jest wiele hamulców, które spowalniają rozwój tarnowskie-go rzemiosła, bo ludzie boją się rozkręcać jakikolwiek biznes handel czy usługi. Obserwują, co się wokół rzemiosła i biznesu dzieje, jak postępują urzędy, które zamiast pomagać, to wielokrotnie utrudniają prowadzenie działalności gospodarczej.
Jak wiadomo, żeby w ogóle coś robić, czy to prowadzić działalność handlową, usługową, czy produkcyjną, trzeba się ciągle rozwijać, ciągle coś udoskonalać, bo świat nie stoi w miejscu. Jest tyle problemów związanych z prowadzeniem inwestycji, więc nie ma się co dziwić, że młodzież wyjeżdża za granicę, dziecinie chcą przejmować firm po rodzicach, jak trzeba się wielokrotnie szarpać się z urzędami, to naprawdę odchodzi człowieka chęć do jakiego-kolwiek działania. To pogoń za „króliczkiem”, gdzie „króliczkiem” jest rzemieślnik czy przedsiębiorca. Wiadomo było od dawna, że głównym przeciwnikiem – nie powiem wrogiem były urzędy fiskalne. Każdego z nas obowiązuje przestrzeganie prawa, tak jedną jak i drugą stronę. Takim klasycznym przykładem jest jedna z firm z pow. Dębica, zatrudniająca około 400 pracowników, po kontroli musiała ogłosić upadłość, sprawę oczywiście w NSA wygrała, ale firmy już nie ma. Jednym z nielicznych urzędników, jakich znałem, którzy patrzyli trzeźwo na życie był Julian Gruchała -Dyrektor Izby Skarbowej w Tarnowie. Był niezwykle elokwentny i wyrozumiały dla podatników. Zawsze podczas narad na jakich bywał, powtarzał swoim podwładnym: „Jak się ma kurę to trzeba ją hodować, aby niosła jajka”, to da efekt, bo wcześniej czy później ten podatek, zobowiązanie podatkowe tym sposobem zapłaci. Takich ludzi, tak wyrozumiałych dla obywateli dzisiaj można szukać ze świeczką. Nikt nie patrzy, co będzie jutro, nikt nie patrzy, że u podatnika jak to się mówi jest „cienko”, bo ktoś go oszukał na budowie autostrady, na budowie kolei czy stadionu, i tam powinny być skierowane ręce czy oczy urzędów, ale niestety nie są, nad czym ubolewam. Dłużników, nasi rzemieślnicy i przedsiębiorcy szukają często w Irlandii, Hiszpanii czy Serbii. Ostatnio rząd premier Ewy Kopacz obwieścił, że do końca stycznia 2015 roku opracuje nową ordynację podatkową. Minął styczeń i mówi się, że ma być oddana do końca marca 2015
roku, ale jak to w Polsce bywa, na pewno nie będzie, ponieważ sprzeciwiają się prawie wszystkie instytucje kontrolne i ministerstwa. Również jednym z likwidatorów problemów, z jakimi boryka się polskie rzemiosło i tzw. „biznes”, miało być zrewolucjonizowane podejście do przedsiębiorców, a wśród nich generalna zasada, że wszelkie wątpliwości prawne, są interpretowane na ich korzyść. Miało to być sztandarowe dzieło Ministra Gospodarki i Wicepremiera Rządu – Janusza Piechocińskiego, pod kuratelą premier Kopacz. Miało być swoistym lekiem na wszelkie zło. Jak już wspomniałem wcześniej, opory jakie napotkała premier Ewa Kopacz i Minister Szczurek, pracach w nad nową ustawą „Ordynacja Podatkowa”, Piechociński ma ten sam problem, bo napotkał opór urzędów i innych organów centralnych, które boją się, że jak będzie zbyt duża swoboda interpretacyjna, to braknie im „kontrolerskiej” roboty. Do ustawy Piechocińskiego zgłoszono ponad 300 poprawek. To burzy skądinąd dobry pomysł Ministra Gospodarki, a urzędy cały czas walczą o pozycję i wpływy. Sprawa stoi w miejscu, a do zatwierdzenia przez Rząd projektu ustawy i następnie przesłanie go celem uruchomienia całej procedury legalizacyjnej, zabraknie Sejmowi czasu. Piechociński na tym polu może ponieść sromotną porażkę. Ciąg dalszy nastąpi
Józef Sztorc Senator RP V Kadencji
Poniższy artykuł można pobrać w postaci PDF klikając tutaj „Pobierz”