Na polu współpracy iskrzy, grzmi i są błyskawice

Na polu współpracy iskrzy, 0123 zdj1Jest wiadome, że Urząd Miasta Tarnowa nie kocha Izby Rzemieślniczej i jak może, to utrudnia prowadzenie przez Izbę szkół rzemieślniczych.
Nie tak dawno uczestniczyłem w uroczystościach związanych z poświęceniem obiektów Izby Rzemieślniczej Małej i Średniej Przedsiębiorczości w Tarnowie, którego to dokonał Biskup Tarnowski – Andrzej Jeż. Izba ma nowe obiekty, które mieszczą biura Izby, pomieszczenia Szkoły Zawodowej, Technikum Zawodowego oraz kilka pracowni do praktycznej nauki zawodu. Opłatek z podtekstami Na uroczystości przybyli również tarnowscy notable z Przewodniczącym Rady Miasta Tarnowa Panem Kazimierzem Koprowskim, wiceprezydentem Tarnowa, Posłami, Senatorem RP i wicemarszałkiem woj. małopolskiego Panem dr Stanisławem Sorysem. Parlamentarzyści jak zwykle chcieli pokazać swe twarze rzemiosłu. To również oznaka, że niedługo będą wybory do Sejmu i Senatu… Podczas przemówienia Prezes Zarządu Izby pan Jan Błaszkiewicz powiedział, że Izba Rzemieślnicza ma problemy stworzone przez różne Urzędy, a w szczególności przez Urząd Miasta Tarnowa oraz Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego. Jest wiadome, że Urząd Miasta Tarnowa nie kocha Izby Rzemieślniczej i jak może, to utrudnia prowadzenie przez Izbę szkół rzemieślniczych, w sposób dowolny rozlicza subwencje przeznaczone na prowadzenie szkoły, tak że wiele spraw pomiędzy Urzędem Miasta Tarnowa a Izbą Rzemieślniczą kończy się w sądach, które jak to dotąd bywało wygrywała Izba. Na polu tej współpracy powiedziałoby się, że iskrzy, a może bardziej dosadnie,

Na polu współpracy iskrzy, 0123 zdj1Zdjęcie: Spotkanie opłatkowe w Izbie Rzemieślniczej w Tarnowie
że grzmi i są błyskawice. To nie jest żadna współpraca, a raczej brak partnerskiej współpracy, a Izba jest traktowana jak ubogi krewny lub zło konieczne. Drugim Urzędem, z którym Izba ma problemy jest Urząd Marszałkowski Województwa Mało-polskiego, który stwarza bardzo poważne problemy w kwestii dokończenia modernizacji i rozbudowy szkoły rzemieślniczej, gdzie zaakceptowane wcześniej wnioski o dofinansowanie w jakiś pokrętny sposób zostały zakwestionowane, aby później przeznaczyć tę kwotę dotacji na inny cel, -jak to się mówi – inwestycja poszła bliżej sztabu. Podczas opłatka w Izbie było pełne zaskoczenie tym przemówieniem Prezesa Błaszkiewicza, tak że nie bardzo ktoś z władz był odważnych, aby cokolwiek przemówić. Na przykład senator Wiatr tę sprawę pominął, tak jak i nie wspomniał ani słowa o tworzeniu Uniwersytetu Tarnowskiego, jak to mówiono wcześniej i jak często tą sprawą się chwalił. Złożył jedynie życzenia. Odważnie wystąpił Pan Poseł Michał Wojtkiewicz, który mimo że nigdy nic dla Izby ani rzemiosła nie zrobił, to przynajmniej powiedział, że rzemiosłu pomagał, pomaga i pomagał będzie, i dodał otuchy rzemieślnikom, mówiąc, że jak jest tak, jak mówił Prezes Błaszkiewicz, to to powinno ulec zmianie dla dobra sprawy. Konkretnie starał się mówić Pan dr Stanisław
Sorys, który mówił, że całym sercem jest z rzemiosłem, iże nie urząd, który reprezentuje, a jest to Urząd Marszałkowski Województwa Mało-polskiego, zawinił w sprawie dofinansowania rozbudowy szkoły Izby Rzemieślniczej w Tarnowie. Jak to zwykle bywa, w różnych sprawach, winnego brak, sprawa nie jest załatwiona i wszyscy uważa-ją, że jest cacy. Z Urzędu Miasta Tarnowa nikt nie był na tyle odważny, aby zabrać głos, bo jak uważa większość rzemieślników, wiceprezydent obecny na opłatku na stołku jest dopiero od kilku tygodni i zapewne jest w sprawie jeszcze zbyt mało zorientowany i nie chciał popełnić jakiejś gafy lub nietaktu na linii współpracy Izba Rzemieślnicza -Urząd Miasta Tarnowa., bo gdyby przyszła na spotkanie opłatkowe poprzednia wiceprezydent, to zapewne byłaby wygwizdana przez rzemieślników… Sytuację uspokoił Biskup Andrzej Jeż, który chwalił rzemiosło za jego wkład w rozwój kraju, za kultywowanie wiary, tradycji i kultury. Apelował również o to, aby jednak te sprawy, o których mówił Prezes Izby były załatwione w sposób i po myśli rzemiosła, aby ono mogło dalej się rozwijać, zatrudniać nowych pracowników, szkolić uczniów, rozbudowywać swoje zakłady i nie poddawać się kryzysowi. Trochę historii Izba Rzemieślnicza to tradycja od wielu wieków, gdzie rzemiosło organizowało się w Cechy Rzemieślnicze, a te organizowały się w Izy Rzemieślnicze o określonym zasięgu terytorialnym. Tradycje Tarnowskiego rzemiosła sięgają wieku XIV, gdzie Tarnów otrzymał od króla Władysława Łokietka prawa miejskie, a co za tym idzie powstawało wiele zakładów rzemieślniczych o różnych profesjach, jak piekarze, kowale, tkacze, szewcy, garbarze, i inne. W Tarnowie w XIV wieku działało kilkanaście Cechów, w których zrzeszali się rzemieślnicy wykonujący swe rzemiosło. Szkolili oni uczniów, którzy po odbyciu praktyki u mistrza zdawali egzamin praktyczny, jak się to mówiło „robili sztukę na egzamin” i po pozytywnym jego zdaniu uczeń zostawał czeladnikiem. Prawo do egzaminowania uczniów i nadawania dyplomów czeladniczych miały w tamtych czasach wyłącznie Cechy, bo dzisiaj po zmianie przepisów oraz kilkukrotnym zmniejszeniu liczby cechów, to prawo przysługuje Izbom Rzemieślniczym. W gwarze rzemieślniczej to zdanie egzaminu czeladniczego, to nazywało się wyzwolenie. Taki uczeń z praktykanta i sługi na wszelkie życzenie i fanaberie mistrza stawał się wolny. Mógł szukać pracy u innego mistrza i dalej nabywać wiedzy i praktyki w fachu, aby po iluś tam latach, a było to od 3 do 5 lat w zależności od rodzaju rzemiosła, ale również od dobroci i fanaberii mistrza, pod którego ręką szkolił się czeladnik, zdać egzamin mistrzowski, wykonać sztukę mistrzowską i stać się całą gębą mistrzem w fachu. Mistrz mógł zakładać swój warsztat rzemieślniczy i szkolić uczniów, ale również mógł pracować u swego „starego” mistrza. Jego los zależał od okoliczności. Na naszym terenie pierwsze cechy, o jakich mówią źródła historyczne i dokumenty powstały w Bochni w 1316 – był to cech kowali, a przywilej na jego utworzenie wydał bocheńskim kowalom król Władysław Łokietek i jest to najstarszy cech z terenu działania naszej Izby Rzemieślniczej. W 154o roku wdowa po Kasztelanie Krakowskim, Spytku z Melsztyna wyda-je przywilej na powstanie Cechu tkacko-szewsko-garbarskiego i kunsztów różnych w Brzesku. Do dziś przetrwał pergamin, na którym po łacinie jest ten przywilej spisany. Stefan Batory- król Polski w 1582 roku wydał ustawę i przywilej dla rzemieślników z Pilzna oraz Dębicy. Rzemiosło w tych wiekach pełniło rolę miastotwórczą, było ich siłą napędową i rozwojową. Organizując się w cechy, rzemieślnicy brali na siebie różne obowiązki związane z wykonywanym przez nich rzemiosłem, a to między innymi szkoleniem uczniów, dbaniem o jakość wykonywanych przez rzemieślników robót i usług. Nie było tak jak dzisiaj różnego rodzaju Biur, Instytutów, czy jednostek certyfikacyjnych wydających stosowne certyfikaty czy atesty. Jak na owe czasy rzemiosło dbało o jakość i walczyło z tzw partacza-mi, to jest ludźmi bez uprawnień czeladnika czy mistrza, a wykonujących usługi czy wyroby. Rolę takiej jednostki dbającej o jakość produktów i ustawy rzemiosła pełniły Sądy Cechowe. To tak jak dzisiaj są jesz-cze niektóre korporacje zawodowe, jak chociażby notariuszy, adwokatów, prokuratorów czy sędziów, które rozpatrują sprawy członków swych korporacji, w przypadku naruszenia przez n ich godności zawodu, powagi urzędu, przekroczenia uprawnień czy zwykłych przestępstw i w zależności od wagi sprawy decyduje co z danym delikwentem podsądnym zrobić – a kary aż do wydalenia z urzędu włącznie. Sąd Cechowy rozpatrywał sprawy rzemieślników, a członkami Sądu Cechowego byli sami rzemieślnicy. Dzisiaj Sądy Cechowe utraciły na swej powadze i znaczeniu, ale pamiętam jak w latach 70 – tych ubiegłego stulecia, kiedy była obowiązkowa przy-należność rzemieślnika do Cechu, to Sąd Cechowy był bardzo ważną instytucją. Jeżeli postanowił o zabraniu danemu rzemieślnikowi uprawnień do wykonywania rzemiosła, to taki rzemieślnik zostawał na tzw. „lodzie”, nie mógł w sposób oficjalny wykonywać swojego zawodu. To był poważny dla takie-go mistrza problem. W średniowieczu w wydanym przywileju / to jak dzisiaj w urzędowej decyzji/ wydający przywilej król, określał również dla Cechu inne obowiązki związanie na przykład z obroną danego miasta, gdzie przydzielało się Cechowi daną bramę czy jakiś odcinek murów obronnych miasta do obrony. Rzemieślnicy zrzeszeni w Cechach mieli również obowiązek uczestniczyć w różnych uroczystościach kościelnych, w zależności od regionu kraju,w którym dany Cech działał, ale było to np. obowiązkowe uczestnictwo w uroczystościach Bożego Ciała, budować i przystrajać na to święto ołtarze, a w czasie procesji nieść sztandary czy feretrony. Te tradycje w dzisiejszych czasach troszkę się zdewaluowały, ale są jeszcze i niektóre regiony w których są kultywowane. Rzemieślnicy szkolą tysiące uczniów w różnych zawodach, począwszy od fryzjerstwa, a kończąc na stolarstwie czy ślusarstwie, a ich kwalifikacje i umiejętności są potwierdzane przed Komisjami Egzaminacyjnymi Izby Rzemieślniczej. Zdobyte kwalifikacje są potwierdzane stosownymi dyplomami czeladniczymi czy mistrzowskimi, są potwierdzeniem wiedzy, praktyki, jakości i fachowości, i są szanowane w całej Europie i Stanach Zjednoczonych.

Józef Sztorc

 

Józef Sztorc Senator RP V Kadencji

Poniższy artykuł można pobrać w postaci PDF klikając tutaj „Pobierz”