W Tarnowie odbyła się konferencja Stanisława Sorysa, wicemarszałka województwa małopolskiego oraz przedsiębiorców, rzemieślników i handlowców zrzeszonych w Izbie Rzemieślniczej oraz Małej i Średniej Przedsiębiorczości przy współorganizacji Izby Przemysłowo-Handlowej w Tarnowie.
Tematem wiodącym konferencji było „25 lat przemian gospodarczych. Jak wykorzystać szanse”. Organizatorzy konferencji pokusili się o zamieszczenie w tytule konferencji zdania „Jak wykorzystać szanse”. Na konferencji pojawiło się promowane ostatnio słowo „determinanty”, i jeszcze kilka ciekawych zwrotów i określeń, których uczestnicy konferencji, tarnowscy biznesmeni, przedsiębiorcy; okoliczni samorządowcy i uczniowie szkół rzemieślniczych, uczestniczący w konferencji, słuchali z nieukrywanymi uśmieszkami na twarzach. Konferencja była, bo czasy są ciężkie, potrzebna jest współpraca władzy wszystkich szczebli oraz przedsiębiorców prowadzących swoje przedsiębiorstwa, sklepy czy warsztaty rzemieślnicze. Tak wypracowana w dyskusji diagnoza pokazałaby, co w Tarnowie i okoli-cach szwankuje, czego braku-je naszemu subregionowi, aby mógł dynamiczniej się rozwijać i nie odstawać od innych, Mielca, Nowego Sącza, Niepołomic czy chociażby Rzeszowa. Patrząc na Rzeszów, to w latach 7o-tych ubiegłego stulecia Rzeszów liczył około 6o tys. mieszkańców, a Tarnów ponad 8o tys. Rzeszów niedługo będzie miał 200 tys. mieszkańców, a w Tarnowie ich liczba spada i będzie wkrótce 100 tys. mieszkańców, gdzie w 1998 r. Tarnów liczył blisko 130.000 mieszkańców. Na konferencji zastosowano stary trik, gdzie na początku podpisano porozumienie – oświadczenie – organizacji przedsiębiorców i pracodawców. Oświadczenie, którego zebrani ani nie czytali, ani nie wiedzą co tam pisze. Następnie rozpoczęto dyskusję. (a powinno być zupełnie odwrotnie, najpierw dyskusja, rozmowa, przedstawie-nie problemów i tych słynnych „determinantów”, wypracowanie wspólnego stanowiska, i dopiero podpisanie dokumentu). Zrobiono całkiem odwrotnie, tak jak się to robiło w czasach Gomułki czy
Dołącz do najlepszych! wczesnego Gierka, gdzie sekretarz przynosił dokumenty w teczce (w teczce przynosiło się również ludzi na różne stanowiska) i nie było dyskusji.
Zdjęcie: Konferencja zorganizowana została wspólnie przez wicemarszałka województwa małopolskiego Stanisława Sorysa i tarnowskich przedsiębiorców.
Ktoś przygotowując tę konferencję (a nie podejrzewam oto marszałka Stanisława Sorysa), zrobiłby to dużo lepiej, ten ktoś – po prostu poszedł na łatwiznę lub jak to się mówi na „skróty”. Jak można było robić w Tarnowie konferencję o biznesie i mówić o rozwoju miasta Tarnowa, w którym lub wokół którego kręcą się nasze biznesy (i tak dalej będzie) traktując prezydenta miasta Tarnowa jak piąte kolo u wozu. My oczekujemy od prezydenta oraz starosty tarnowskiego, i od kierowanych przez nich urzędów oraz wielu innych urzędów i instytucji, jak likwidacji mitręgi biurokratycznej, zmiany wizerunku miasta, zmiany podejścia do realizacji usług ogólnomiejskich, tak powiem ogólnie: tzw. biznes oczekuje zmiany sposobu podejścia całego aparatu urzędniczego do problemów przedsiębiorców, a sami pokazujemy, że nie umiemy nawet żyć w zgodzie z Prezydentem Tarnowa czy Starostą. Niestety, nie zaproszono na konferencję wielu instytucji lub nie zadbano o przybycie ich przedstawicieli, które ingerują w prace przedsiębiorców, rzemieślników i handlowców. Trzeba jasno powiedzieć, że zawsze będziemy poddani nadzorowi i kontroli takich służb i instytucji jak chociażby Urzędy Skarbowe, Państwowa Inspekcja Pracy, ZUS, Państwowa Straż Pożarna, Nadzór Budowlany, Urząd Ochrony Środowiska, Urząd Celny, Urząd Dozoru Techniczne-go i wiele innych. Mamy w Polsce ponad 3o instytucji kontrolnych, i z tym musimy żyć jak wielbłąd z garbem, czy chcemy tego czynie. Bywałem i bywam na różnych tego typu spotkaniach, ale tam zawsze są przedstawiciele wielu instytucji, o których piszę wyżej, jak również jest zawsze Starosta Powiatu. Bytność takich przedstawicieli to okazja do „wylania” żalów, ale również do wysłuchania, dlaczego tak jest. W dyskusji panelowej poruszano wiele spraw, ale brakło odpowiedzi na pytanie: gdzie jest klucz do sukcesu Tamowa. Nikt nie pokusił się o przed-stawienie chociażby krótkiego rysu historycznego, jak to było w Tarnowie jeszcze przed 25 laty, ile to działało przedsiębiorstw tak państwowych jaki spółdzielczych. Ja rozumiem, że tak jak to jest w tym
starym powiedzeniu, że „sukces ma wielu ojców a porażka jest sierotą”, nikt nie chce o tym mówić, bo i trochę wstyd. A dlaczego wstyd? Ano, przecież Tamowem rządzi od ponad 15 lat ta sama opcja, ta sama grupa ludzi, czasem z małą korektą, ale trzon i polityka ta sama. Natomiast zamiast rzeczowo rozmawiać i dyskutować o problemach i zastanawiać się, co należy zmienić, aby tą sytuację zmienić, „wciska się kit” w postaci takich haseł jak np. – Budowa ogólnodostępnego lotniska dla helikopterów, betonowy pas startowy dla małych samolotów i wydłużenie lotniska istniejącego. – Wymuszenie zmiany tablic na drogach w promieniu co najmniej 100 km, aby kierunek Tarnów był widoczny, i inne.
Zastanawiałem się, któż te hasła mógł wymyślić, i doszedłem do wniosku, że to chyba ta sama głowa, co wymyśliła i promuje słowo „determinanty”. Nie można pleść głupot i niedorzeczności, że będzie w Tarnowie lotnisko – pytam dla kogo, dla jakiego biznesu, kto będzie na nim lądował i startował, i kto go utrzyma, bo to są określone koszty; bo lotnisko to biznes. Najpierw na ulicy Lotniczej, promował lotnisko Aleksander Rajski, pamiętam nawet, że pierwsze hangary miały budować Zakłady Mechaniczne Tarnów (a działo się to za czasów dyrektorowania w ZMT, Jacka Ramia-na). Później, następne lotnisko promował Józef Gądek – Wójt Gminy Skrzyszów i miało ono być lokalizowane w miejscowości
Zdjęcie: Podpisanie umowy o współpracy. Od lewej: Piotr Augustyński, Stanisław Sorys, Jan Błaszkiewicz i Zbigniew Proć
Ładna, a teraz mamy trzecią propozycję. Tarnów i biznes w Tarnowie jest zbyt biedny, żeby mogło tu funkcjonować lotnisko,. Przecież dzisiaj mamy w zasię-gu 4o minut jazdy, dwa lotniska międzynarodowe w Krakowie i Rzeszowie oraz Port Lotniczy Aeroklubu Mielec, gdzie można wynająć mały samolot typu Cessna, tak jak się wynajmuje taksówkę, co często przy dalekich wyjazdach czynię. Nie opłaca się dziś jechać autem do Szczecina czy Koszalina, bo to męczące i długo schodzi, gdzie w porównywalnych kosztach można lecieć samolotem. Drugim problemem jest sprawa tych słynnych tablic na drogach, aby przejeżdżający mogli się zorientować, że jadą w kierunku Tarnowa, że tam warto wstąpić, i być może w Tarnowie zrobić biznes. Tablice można postawić, ale każdy przyjeżdżający do Tarnowa ujrzy coś, co go od tego miasta odstraszy. I tak przy wjeździe do centrum miasta, od zachodu są ruiny dawnych Zakładów Przemysłu Owocowo-Warzywnego „Owintar”, od południa pozostałości TZCB Konstancji, Tarnowianki i Zakładów Drzewnych, od północy ruiny Fabryki Maszyn Pralniczych „Pralfa”, i od Żabna nieczynna dawna Huta Szkła Gospodarczego „Tarnów”. Nie lepsze widoki obserwujemy jadąc pociągiem. Przecież jeżeli ktoś to zobaczy, przejedzie podziurawionymi ulicami, to chyba do takiego miasta nie będzie go „ciągnęło”. Zastanawia mnie tylko dlaczego te ruiny straszą już ponad 15 lat. Co jest tego powodem? Wiadomo, że to nie są grunty, których właścicielem jest miasto Tamów, ale żeby przez 15 lat trwało takie „dziadostwo” to przerażające. To totalna nieudolność władz miasta i brak wizji tego miasta. Te problemy zauważył marszałek Sorys i wybił z głowy pomysłodawcom budowę lotniska, a do kilku innych pomysłów odniósł się sceptycznie i chłodno. Myślę, że przy organizacji następnej konferencji, organizatorzy, jak sami takiej konferencji nie będą umieć zrobić, to powinni o to zapytać tych, co to umieją. Kolejną rzeczą, o której muszę tu ze wstydem i ubolewaniem napisać to był brak na tej konferencji Przedstawiciela (Prezesa) Tarnowskiego Klastera Przemysłowego. To na dziś jedyna „instytucja” w Tarnowie, która ma za zadanie przyciągać do Tarnowa inwestorów i to czyni, a szczególnie z rozmachem robi to od około roku, nowy, bardzo dynamiczny prezes – Rafał Działowski Nie wiem, z jakiego powodu nie był na konferencji obecny, ale jeżeli go nie zaproszono z powodu czyjejś do niego niechęci, to źle i muszę to poddać krytyce. Jeżeli w Tarnowie i subregionie Tarnowskim ma się coś dziać, to w te działania muszą być zaangażowani wszyscy, tak Urząd Marszałkowski, Prezydent Tarnowa, sąsiednie miasta i samo-rządy gminne, samorządy biznesowe takie jak Izba Rzemieślnicza, Izba Przemysłowo-Handlowa, Cechy Rzemieślnicze, Spółdzielnie Rzemieślnicze oraz przedsiębiorcy, jak również wspomniany wyżej Klaster Przemysłowy. Bardzo różne role mają do spełnienia, do pomocy tak miastu, jak i regionowi Tarnowskiemu, i w sprawę powinny się bardziej zaangażować instytucje zrzeszające rzemieślników, przedsiębiorców i handlowców, te najważniejsze w Tarnowie: Izba Rzemieślnicza Małej i Średniej Przedsiębiorczości oraz Izba Przemysłowo Handlowa. Izba Rzemieślnicza stanęła na wysokości zadania, i widząc jak upada szkolnictwo zawodowe, że niedługo nie będzie tokarzy, frezerów, mechaników samochodowych i innych zawodów, dlatego Rzemieślnicze Centrum Szkół Zawodowych w Tarnowie otworzyło z pięcioma szkołami, tj. technikum, liceum, szkołami zawodowymi oraz Rzemieślniczą Zasadniczą Szkołę Zawodową w Pilźnie, w których to uczy się prawie tysiąc uczniów. To swoisty sukces, bo to nie jest takie proste i nie obywa się bez trudności. Ale trzeba jasno powiedzieć, że Izba Rzemieślnicza osiągnęła sukces.
Zdjęcie: Uczestnicy panelu dyskusyjnego, od lewej prezes Izby Przemysłowo-Handlowej Zbigniew Proć, autor
artykułu oraz Franciszek Uszko, prezes Izby Rzemieślniczej.
Natomiast Izba Przemysłowo-Handlowa w Tarnowie „zabetonowała” się sama w sobie i zamiast wziąć się do rzetelnej roboty, do organizacji imprez targowych, tak jak to było w latach poprzednich, pomocy ludziom biznesu i przedsiębiorcom, tak ogólnie powiem zrobieniem czegoś, co wskrzesi ją z letargu, to zaangażowała się np. w wydanie albumu o malarstwie i tarnowskich malarzach. To dobrze, że dba się o sztukę, o ludzi sztuki, ale Izba Przemysłowo-handlowa nie jest od wydawania albumów o malarstwie (chyba że na potrzeby kogoś z władz IPH), bo to nie jest domena IPH. Myślę, że tym artykułem sprowokuję IPH w Tarnowie do rewizji swoich poczynań. że spowoduję, że w IPH zacznie się coś dobrego dla Tarnowskiego biznesu i przedsiębiorczości dziać. Wiązałem wiele nadziei na rozpoczęty cykl audycji emitowanych w „Tarnowskiej TV” prowadzonych przez członków IPH i innych tarnowskich przedsiębiorców, bo to i pomysł dobry, godny uwagi, gdzie można przedstawić problemy miasta i regionu, ale jak słyszę wypowiedzi niektórych uczestników dyskusji to po prostu opadają człowiekowi ręce. Przychodzą do studia często nie przygotowani i mam wrażenie, że
nie wiedzą o czym mówią. Pewnie za te moje krytyczne wypowiedzi znów przybędzie mi wrogów i różnego typu adwersarzy, ale uważam, że krytyka mająca na celu poprawę na lepsze istniejącej złej sytuacji, powinna krytykowanych zdopingować do lepszej pracy, tak, aby nie było okazji do krytyki. Nie czynię tego z próżności, ale mam na uwadze słowa „że prawdziwa cnota krytyki się nie boi”. To przy dobrej polityce i współpracy powinno w przyszłości (na dziś trudne do określenia jakiej) dać pożądane efekty. W regionie są zaniedbania sięgające kilkunastu lat, gdzie władza zajęła się sama sobą, a miasto upadało. Nikt nie pomyślało tym, żeby w bezpośrednim sąsiedztwie zjazdu z autostrady A4, zlokalizować specjalną strefę ekonomiczną. Pamiętam doskonale zapewnienia ówczesnego Wojewody Tarnowskiego, który zapewniał na zebraniach, że uzgodnił z Jerzym Buzkiem, ówczesnym premie-rem i Rządem RP, że w Tarnowie powstanie Specjalna Strefa Ekonomiczna i specjalne programy pomocowe dla miast tracących status województwa. Niestety, to był jeden z blefów, jakimi nas obdarowywał. To podstawowy błąd ekipy rządzącej miastem Tarnów.
Przecież wiadomo było, od co najmniej 4o lat, że na północ od Tarnowa będzie przebiegać autostrada, i nikt nie kiwnął palcem, aby coś w tym kierunku zmienić. Mieliśmy w Tarnowie różnej maści członków rządu, alei oni nic w tym kierunku nie zrobili Umieli tylko pleść masę wyświechtanych sloganów, tak jak to za dawnych czasów bywało, obiecywali wiele, nic nie zrobili, ale mało tego, wiele zepsuli i z tego powodu mamy dziś w Tarnowie to, co mamy. Przyświecało im stare powiedzenie „Weźmy się i zróbcie”. Dziś, jak powstała inicjatywa zlokalizowania Specjalnej Strefy Ekonomicznej, to wielu chce się do tej inicjatywy przyłączyć, wielu to blokuje i nie wiadomo, dlaczego to czyni. Są tacy, co z zazdrości i zawiści, chcą organizować koło Tarnowa następną Strefę Ekonomiczną. Często myślę, że sami nic nie umieją wymyślić, tylko „małpują innych”, i to czynią od lat. Nie chcę zapeszać, ani zdradzać rozmów, jakie toczymy. Wiele pracy zostało wykonanej, jeszcze więcej do zrobienia, a o efektach nie omieszkam poinformować, bo „dęcie” tak jak to kiedyś czynił Wojewoda Tarnowski i Prezydent Miasta Tarnowa naraziło ich tylko na śmieszność, bo o krytyce nie mówię, bo i nie ma co krytykować.
Poniższy artykuł można pobrać w postaci PDF klikając tutaj „Pobierz”